niedziela, 12 października 2008

Liścia czas

Poranki szronem otulone
Wieczory pod ciepłym kocem przy piecu we dwoje

Pociągająca Ty....nosem!
a mnie sen już w drodze

Kominy dymem oczernione
Zapach ognisk
i stukot grabi na polu

Szelest liści spod stóp
bure niebo
złote kolory dookoła wszystkiego
i wiatry szaleją!

Budź!

Budź mnie budź
każdego ranka
głosem cudnym zaspanym
oddechem w kark
słodkim szeptem w ucho
dotykiem ust 
smyraniem stóp
błyskiem twych oczu dwóch

proszę! tak mnie budź !

Ostatni mój szept

Ostatni poranek,
zmierzch,
zmrok,
moich nóg ostatni krok.

uśmiechów ust,
oczu łez,
mojej mowy ostatni dźwięk.

miłości,
wiary,
trwałości mej nie trwałej
dotyków,
wspomnień,
marzeń,
spojrzeń.

Ostatni oddech,
serca uderzenie,
cichy jęk
mojej mowy ostatni szept.

Jeden początek i jeden koniec

Tak samo oddychamy
kogoś przytulamy,
kochamy,
nienawidzimy,
śmiejemy się,
płaczemy,
za kimś tak bardzo tęsknimy

Zasypiamy i  budzimy,
o podobnych rzeczach śnimy,
wybieramy różne drogi,
i marzymy…

... do tego samego miejsca dochodzimy!!!

„Powiedz zanim zasnę”

Co zrobisz gdy zasnę?
moje rzeczy ważne i nie ważne
co będzie w mojej środkowej szufladzie?
co z podłogą po której stąpałem?
a co z wanną w której się kąpałem?
Co z tym wszystkim?

Czy je zmienisz, zniszczysz czy zostawisz ?

Powiedz zanim zasnę.

sobota, 5 lipca 2008

CAŁĄ CIEBIE

Od stóp do głów,
od nogi do ręki,
przez pępek i skronie,
z zewnątrz do środka
przejdę Cię całą!
od początku aż do samego końca!

Od włosów do ust,
Od oczu do nosa,
Od pięt ...przez kolana i brzuch,
zahaczając o uda,
Od piersi do serca...
Z serca do ucha!

Z zewnątrz do wewnątrz,
Z zewnątrz do środka,
Przejdę Cię całą...
do samego końca!

TEN SAM SMAK

Po ciernistych stokach życia mego
uparcie prąc poza czas,
szczebel po szczeblu,
krok po kroku,
pośród ciszy i hałasu,
nocy i dnia.

Po krętych drogach mojej duszy
łykając każdego dnia ten sam smak,
w stosach myśli, drzemiącej samotności,
lęku przed jutrem,
przed każdym dniem.

W klatce codzienności,
tych samych słów,
tych samych gestów,
drewnianych rąk,
tych samych spojrzeń,
odbić w lustrze,
spacerów w przeszłość...
spieprzajcie... dobranoc mówi